sobota, 25 sierpnia 2012

Mój ulubiony wisior. I przetworyyyy

Krótko i na temat.  Choć biadolenie ciśnie się na usta... :D Robicie przetwory w słoikach na zimę, macie jakieś sprawdzone przepisy? Przyznaję się że w swoim trzydziestokilkuletnim życiu robiłam tylko marynowane grzyby. Bardzo dobre, nieskromnie napiszę. W tym roku powodowana zazdrością postanowiłam zrobić ogórki, no i zrobiłam. Tak mnie złapało że oprócz ogórków kiszonych w tym samym dniu zrobiłam też sałatki z ogórków, cebuli i marchewki i buraczki z papryką. To nic że latałam po kilka razy do sklepu, no bo ile biedna, słaba kobieta może unieść... no 8 kilo za jednym razem...Za mało? Mogę więcej ;p To było trzy tygodnie temu, czy dwa... Dziś patrzę a ogórki mi kipią, choć moja mama nawet nie rozumie dlaczego. *ja robiłam z innego przepisu, ale  z zachowaniem zasad ogólnych)... Ech...Buraczki rewelacja, na prawdę, sałatka też, ale te ogórki...
I tu moja prośba, macie jakieś sprawdzone przepisy na przetwory? Może być wszystko, dżemy, kompoty, warzywa, byleby przepis był sprawdzony . Chciałabym poznać co u was w domach króluje od pokoleń, ja też się mogę podzielić przepisami mojej mamy.
No i nie było krótko i na temat, ale jak już napisałam to szkoda usunąć.

To teraz na szybko, wisior z ametystem. Ametyst purpurowy klasy AAA+, ozdobiony w prosty sposób srebrem próby 999 i 930. Zdecydowanie mój faworyt.



I już w ArsNeo,)

niedziela, 12 sierpnia 2012

Ja nic nie muszę!

Dokładnie tak. Nic na siłę. Spięłam się całkowicie przez Arsneo i przez półtora tygodnia nie potrafiłam zrobić nic, oprócz dwóch par nędznych kolczyków i marnowania srebra... Potem było kilka nieprzespanych nocy, pełnych myśli, po co mi to, co ja sobie myślę, przecież ja nic nie potrafię. Aż w końcu puściło...Uświadomiłam sobie że nic nie muszę na siłe, że mogę sobie robić swoje powoli, bez pośpiechu. I zaczęło znów wychodzić. Wklejam dzisiejszego posta, bo to nie jedyna rzecz jaka zrobiłam, czyli... Wisior part 1 :D Nie chcę wklejać kilku rzeczy na raz, bo wydaje mi się że każdy wisior zasługuje na osobnego posta.

Lapis lazuli, piękny fasetowany kamień. To najdroższy kamień, jaki użyłam do tej pory w swojej biżuterii. Bałam się tego lapisu, nie chciałam go kupować, okazało się że jest przepiękny, niebieski, pełen złocistych gwiazd... Fasetowanie sprawia że robi się szlachetny i pięknie migocze w świetle.
Srebro 999, 930.



Aha mam już ten swój imiennik jubilerski, zatwierdzony swój własny znak, zarejestrowany w urzędzie probierczym...kawałek pręta za 210 zł... :D Spodziewałam się lepszego wyglądu, czegoś bardziej luksusowego ;) Tylko co mi po tym, jak ja w żaden sposób nie potrafię nim sygnować biżuterii? Bo na drucie po prostu się go nie da nabić, ale coś wykombinuję.
Pozdrawiam w ten prawie jesienny wieczór.
Ps. Pewnie niektórzy już wiedzą, ale niestety moje ulubione Artmaginarium zawiesiło działalność. Szkoda, bo czułam się związana w jakiś sposób z tą galerią. Mam nadzieję że znów ruszą po nowym roku.