Nie, nie będę nikogo bić :) Kupiłam w końcu lut i lutówkę (ba, nawet oksydę kupiłam ) i zaczęłam bawić się w lutowanie srebra. Co prawda nie mam jeszcze palnika i pierwsze próby przeprowadzałam nad kuchenką turystyczną, ale udało mi się coś skutecznie zlutować i nawet do tej pory się nie rozpadło :)Dzisiaj pokazuję kolczyki, które właśnie skończyłam robić. Kamienie to cytryny i granaty, srebro pr.999 i 925. Mam nadzieję że tło nikogo nie przerazi, ale chciałam odejść od robienia zdjęć tylko na białej kartce. Następnym razem zrobię jakąś zawieszkę, bo robienie dwóch identycznych rzeczy, w dodatku w odbiciu lustrzanym jest dla mnie niebywale trudne.
uwaga zlatuję... z krzesła! Oh ahhh... przepiękne, cudowne i misterne jak najlepsza koronka...
OdpowiedzUsuńSzok!! Może powinnam się przerzucić na srebro :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne kolczyki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo wszystkim:)
OdpowiedzUsuńPiękne kolczyki ... wysoko postawiłaś sobie poprzeczkę :-) Zgadzam się, że wykonanie kolczyków (identycznych) tą techniką jest bardzo trudne. Powodzenia z lutowaniem ... sama też zaczynam próby z tym urządzeniem (ciekawe czy mi się uda) ... aż się boję.
OdpowiedzUsuńSerdeczne dzięki za wizytę na moim blogu i miłe słowa. Zapraszam ponownie. Pozdrowienia ... i powodzenia. Trzymam kciuki!!!
Dzięki - a lutowanie na pewno Ci się uda, bo jak się ma talent to wszystko się udaje:)Ja na razie czekam na nową dostawę drutu srebrnego, bo przy tych próbach trochę srebra zmarnowałam. Ale zobaczymy co z tego będzie dalej, pierwsze koty za płoty:)
OdpowiedzUsuńcudne te kolczyki:-)
OdpowiedzUsuńBoziu jakie one misterne. Wielki talent kobieto masz w łapkach ale i wyobraźnie nie małą. Śliczne i czekam na więcej lutowanych :)
OdpowiedzUsuń